choć miała powstać tylko jedna...
Najpierw zrobiłam biało-niebieską, ale wyszła odrobinę za duża, więc na szybko powstała fioletowo- biała, z kwiatkiem i motylem.. Dziecię zobaczyło, przymierzyło, powiedziało: mamoooo motylek, jest prześliczny!!...
Mama urosła :), a potem córa dodała, że ona chciałaby taką czerwono-niebieską (nawet projekt zrobiła..). No to zrobiłam trzecią... czerwono-niebieską... z motylkami...
W ten oto sposób pozbyłam się kolejnych resztek...
Odchorowałam trylogię z Szackim, więc przymierzam się do "Bezcennego" Miłoszewskiego.