Obserwatorzy

środa, 4 maja 2016

195. Były sobie czapki trzy...

choć miała powstać tylko jedna...

Najpierw zrobiłam biało-niebieską, ale wyszła odrobinę za duża, więc na szybko powstała fioletowo- biała, z kwiatkiem i motylem.. Dziecię zobaczyło, przymierzyło, powiedziało:  mamoooo motylek, jest prześliczny!!...
Mama urosła :),  a potem córa dodała, że ona chciałaby taką czerwono-niebieską (nawet projekt zrobiła..). No to zrobiłam trzecią... czerwono-niebieską... z motylkami...

W ten oto sposób pozbyłam się kolejnych resztek...






Odchorowałam trylogię z Szackim, więc przymierzam się do "Bezcennego" Miłoszewskiego.